. "Sz\u0142a coraz szybciej, niemal biegn\u0105c \u015Bciska\u0142a w mokrej od potu d\u0142oni brudn\u0105 kartk\u0119. Jej oddech by\u0142 nier\u00F3wny, urywany. Mija\u0142a pojedy\u0144cze, szare drzewa przedzieraj\u0105c si\u0119 przez g\u0119st\u0105 mg\u0142\u0119. Zimne powietrze owiewa\u0142o j\u0105 zewsz\u0105d, nie obieraj\u0105c konkretnego kierunku. Zadr\u017Ca\u0142a, ale nie zwolni\u0142a. Czu\u0142a jego obecno\u015B\u0107, czu\u0142a, \u017Ce on tu jest, \u017Ce w ka\u017Cdej chwili mo\u017Ce zast\u0105pi\u0107 jej drog\u0119. Tego najbardziej si\u0119 ba\u0142a. Strach ca\u0142kowicie opanowa\u0142 jej umys\u0142, odbieraj\u0105c wr\u0119cz zdolno\u015B\u0107 racjonalnego my\u015Blenia. Byle szybciej, byle dalej. Us\u0142ysza\u0142a za sob\u0105 kroki, a panika przeszy\u0142a j\u0105 na wskro\u015B. Nie da\u0142a rady utrzyma\u0107 si\u0119 d\u0142u\u017Cej na nogach. Upad\u0142a. Ci\u0119\u017Ckie powieki przys\u0142ania\u0142y jej \u015Bwiat. Pod jego dotykiem odp\u0142yn\u0119\u0142a. Nie potrafi\u0142a poruszy\u0107 \u017Cadn\u0105 cz\u0119\u015Bci\u0105 cia\u0142a. Le\u017Ca\u0142a na twardej ziemi jak porzucona szmaciana lalka. Wdychane powietrze by\u0142o nader ci\u0119\u017Ckie. Jej my\u015Bli p\u0119dzi\u0142y niczym nadmorski wicher przynosz\u0105c coraz to straszniejsze obrazy. Momentalnie otworzy\u0142a oczy. Co si\u0119 sta\u0142o? Spojrza\u0142a na r\u0119ce. Nie poznawa\u0142a ich, nie nale\u017Ca\u0142y do niej. By\u0142y odra\u017Caj\u0105co blade, zbyt jasne jak na \u017Cywego cz\u0142owieka. Skierowa\u0142a wzrok na nogi wystaj\u0105ce spod zwiewnej sukienki. R\u00F3wnie bia\u0142e, jakby nieboszczyka. Popatrzy\u0142a w ka\u0142\u00F3\u017C\u0119. Burza br\u0105zowych lok\u00F3w okalaj\u0105ca zupe\u0142nie nieznan\u0105 jej twarz, niebieskie oczy \u015Bwidruj\u0105ce j\u0105 na wylot. \"To ty\" - us\u0142ysza\u0142a w g\u0142owie obcy g\u0142os. Nag\u0142y b\u00F3l rozsadza\u0142 jej skronie. Dotkn\u0119\u0142a ich d\u0142ugimi, zimnymi palcami mr\u00F3\u017C\u0105c oczy w cierpieniu. Zaszumia\u0142o jej w uszach. \"Zabra\u0142em twoj\u0105 \u015Bwiadomo\u015B\u0107.\" Okropny szmer uporczywie narasta\u0142 w jej g\u0142owie. Wiedzia\u0142a, \u017Ce on jest blisko. Zaraz j\u0105 znajdzie i to zako\u0144czy. W niemal agonii, niewyra\u017Anie, jak przez mg\u0142\u0119 ujrza\u0142a m\u0119sk\u0105 sylwetk\u0119. Nadszed\u0142. \"Teraz wezm\u0119 twoj\u0105 twarz.\" Wszystko zacz\u0119\u0142o si\u0119 rozp\u0142ywa\u0107, wiruj\u0105c wok\u00F3\u0142 niej w morderczym zgie\u0142ku."@en . "Spotkanie (Reunion) to si\u00F3dmy odcinek Ksi\u0119gi IV: R\u00F3wnowagi, Legendy Korry."@pl . "Miejsce pobytu ostatniego powiadomionego przyjaciela"@pl . "Po IV rozdziale"@pl . "Spotkanie \u2013 zadanie zlecone Bezimiennemu przez Diega po zamkni\u0119ciu Starego Obozu."@pl . . "Sz\u0142a coraz szybciej, niemal biegn\u0105c, \u015Bciska\u0142a w mokrej od potu d\u0142oni, brudn\u0105 kartk\u0119. Jej oddech by\u0142 nier\u00F3wny, urywany. Mija\u0142a pojedyncze, szare drzewa przedzieraj\u0105c si\u0119 przez g\u0119st\u0105 mg\u0142\u0119. Zimne powietrze owiewa\u0142o j\u0105 zewsz\u0105d, nie obieraj\u0105c konkretnego kierunku. Zadr\u017Ca\u0142a, ale nie zwolni\u0142a. Czu\u0142a jego obecno\u015B\u0107, czu\u0142a, \u017Ce on tu jest, \u017Ce w ka\u017Cdej chwili mo\u017Ce zast\u0105pi\u0107 jej drog\u0119. Tego najbardziej si\u0119 ba\u0142a. Strach ca\u0142kowicie opanowa\u0142 jej umys\u0142, odbieraj\u0105c wr\u0119cz zdolno\u015B\u0107 racjonalnego my\u015Blenia. Byle szybciej, byle dalej. Us\u0142ysza\u0142a za sob\u0105 kroki, a panika przeszy\u0142a j\u0105 na wskro\u015B. Nie da\u0142a rady utrzyma\u0107 si\u0119 d\u0142u\u017Cej na nogach. Upad\u0142a. Ci\u0119\u017Ckie powieki przys\u0142ania\u0142y jej \u015Bwiat. Pod jego dotykiem odp\u0142yn\u0119\u0142a."@pl . "Spotkanie (Reunion) to si\u00F3dmy odcinek Ksi\u0119gi IV: R\u00F3wnowagi, Legendy Korry."@pl . "Spotkanie"@en . "Spotkanie"@pl . . . . "Sz\u0142a coraz szybciej, niemal biegn\u0105c, \u015Bciska\u0142a w mokrej od potu d\u0142oni, brudn\u0105 kartk\u0119. Jej oddech by\u0142 nier\u00F3wny, urywany. Mija\u0142a pojedyncze, szare drzewa przedzieraj\u0105c si\u0119 przez g\u0119st\u0105 mg\u0142\u0119. Zimne powietrze owiewa\u0142o j\u0105 zewsz\u0105d, nie obieraj\u0105c konkretnego kierunku. Zadr\u017Ca\u0142a, ale nie zwolni\u0142a. Czu\u0142a jego obecno\u015B\u0107, czu\u0142a, \u017Ce on tu jest, \u017Ce w ka\u017Cdej chwili mo\u017Ce zast\u0105pi\u0107 jej drog\u0119. Tego najbardziej si\u0119 ba\u0142a. Strach ca\u0142kowicie opanowa\u0142 jej umys\u0142, odbieraj\u0105c wr\u0119cz zdolno\u015B\u0107 racjonalnego my\u015Blenia. Byle szybciej, byle dalej. Us\u0142ysza\u0142a za sob\u0105 kroki, a panika przeszy\u0142a j\u0105 na wskro\u015B. Nie da\u0142a rady utrzyma\u0107 si\u0119 d\u0142u\u017Cej na nogach. Upad\u0142a. Ci\u0119\u017Ckie powieki przys\u0142ania\u0142y jej \u015Bwiat. Pod jego dotykiem odp\u0142yn\u0119\u0142a. Nie potrafi\u0142a poruszy\u0107 \u017Cadn\u0105 cz\u0119\u015Bci\u0105 cia\u0142a. Le\u017Ca\u0142a na twardej ziemi jak porzucona szmaciana lalka. Wdychane powietrze by\u0142o nader ci\u0119\u017Ckie. Jej my\u015Bli p\u0119dzi\u0142y niczym nadmorski wicher przynosz\u0105c coraz to straszniejsze obrazy. Momentalnie otworzy\u0142a oczy. Co si\u0119 sta\u0142o? Spojrza\u0142a na r\u0119ce. Nie poznawa\u0142a ich, nie nale\u017Ca\u0142y do niej. By\u0142y odra\u017Caj\u0105co blade, zbyt jasne jak na \u017Cywego cz\u0142owieka. Skierowa\u0142a wzrok na nogi wystaj\u0105ce spod zwiewnej sukienki. R\u00F3wnie bia\u0142e, jakby nieboszczyka. Popatrzy\u0142a w ka\u0142u\u017C\u0119. Burza br\u0105zowych lok\u00F3w okalaj\u0105ca zupe\u0142nie nieznan\u0105 jej twarz, niebieskie oczy \u015Bwidruj\u0105ce j\u0105 na wylot. \"To ty\" - us\u0142ysza\u0142a w g\u0142owie obcy g\u0142os. Nag\u0142y b\u00F3l rozsadza\u0142 jej skronie. Dotkn\u0119\u0142a ich d\u0142ugimi, zimnymi palcami mru\u017C\u0105c oczy w cierpieniu. Zaszumia\u0142o jej w uszach. \"Zabra\u0142em twoj\u0105 \u015Bwiadomo\u015B\u0107.\" - Okropny szmer uporczywie narasta\u0142 w jej g\u0142owie. Wiedzia\u0142a, \u017Ce on jest blisko. Zaraz j\u0105 znajdzie i to zako\u0144czy. W niemal agonii, niewyra\u017Anie, jak przez mg\u0142\u0119 ujrza\u0142a m\u0119sk\u0105 sylwetk\u0119. Nadszed\u0142. \"Teraz wezm\u0119 twoj\u0105 twarz.\" Wszystko zacz\u0119\u0142o si\u0119 rozp\u0142ywa\u0107, wiruj\u0105c wok\u00F3\u0142 niej w morderczym zgie\u0142ku. Kategoria:Opowiadania"@pl . "Sz\u0142a coraz szybciej, niemal biegn\u0105c \u015Bciska\u0142a w mokrej od potu d\u0142oni brudn\u0105 kartk\u0119. Jej oddech by\u0142 nier\u00F3wny, urywany. Mija\u0142a pojedy\u0144cze, szare drzewa przedzieraj\u0105c si\u0119 przez g\u0119st\u0105 mg\u0142\u0119. Zimne powietrze owiewa\u0142o j\u0105 zewsz\u0105d, nie obieraj\u0105c konkretnego kierunku. Zadr\u017Ca\u0142a, ale nie zwolni\u0142a. Czu\u0142a jego obecno\u015B\u0107, czu\u0142a, \u017Ce on tu jest, \u017Ce w ka\u017Cdej chwili mo\u017Ce zast\u0105pi\u0107 jej drog\u0119. Tego najbardziej si\u0119 ba\u0142a. Strach ca\u0142kowicie opanowa\u0142 jej umys\u0142, odbieraj\u0105c wr\u0119cz zdolno\u015B\u0107 racjonalnego my\u015Blenia. Byle szybciej, byle dalej. Us\u0142ysza\u0142a za sob\u0105 kroki, a panika przeszy\u0142a j\u0105 na wskro\u015B. Nie da\u0142a rady utrzyma\u0107 si\u0119 d\u0142u\u017Cej na nogach. Upad\u0142a. Ci\u0119\u017Ckie powieki przys\u0142ania\u0142y jej \u015Bwiat. Pod jego dotykiem odp\u0142yn\u0119\u0142a."@en . "Brak"@pl . . "Brak"@pl . "The first step in assessing the situation is gaining information, and the initial meet can be a wealth of information both directly and indirectly."@pl . "Diego_ .png"@pl . "Spotkanie \u2013 zadanie zlecone Bezimiennemu przez Diega po zamkni\u0119ciu Starego Obozu."@pl . "3000"^^ . "The first step in assessing the situation is gaining information, and the initial meet can be a wealth of information both directly and indirectly."@pl . "Spotkanie"@pl . "\u015Acie\u017Cka do Starego Obozu"@pl . . . . . . "Zleceniodawca"@pl . . . . . .