. "Pan Tadeusz/Ksi\u0119ga jedenasta: Rok 1812"@pl . . "Ksi\u0119ga jedenasta"@pl . . "Rok 1812"@pl . . . . "10 Kiedy pierwszy raz byd\u0142o wygnano na wiosn\u0119, Uwa\u017Cano, \u017Ce chocia\u017C zg\u0142odnia\u0142e i chude, Nie bieg\u0142o na ru\u0144 56, co ju\u017C umai\u0142a grud\u0119, Lecz k\u0142ad\u0142o si\u0119 na rol\u0119 i schyliwszy g\u0142owy, Rycza\u0142o albo \u017Cu\u0142o sw\u00F3j pokarm zimowy. A\u017C oto nowe stada, jakby gil\u00F3w, siewek I szpak\u00F3w, stada jasnych kit i chor\u0105giewek Zaja\u015Bnia\u0142y na wzg\u00F3rkach, spadaj\u0105 na b\u0142onie: Konnica! dziwne stroje, niewidziane bronie, P\u00F3\u0142k za p\u00F3\u0142kiem, a \u015Brodkiem, jak stopione \u015Bniegi, 40 P\u0142yn\u0105 drogami kute \u017Celazem szeregi; Z las\u00F3w czerni\u0105 si\u0119 czapki, rz\u0119d bagnet\u00F3w b\u0142yska, Roj\u0105 si\u0119 niezliczone piechoty mrowiska."@pl . . . "10 Kiedy pierwszy raz byd\u0142o wygnano na wiosn\u0119, Uwa\u017Cano, \u017Ce chocia\u017C zg\u0142odnia\u0142e i chude, Nie bieg\u0142o na ru\u0144 56, co ju\u017C umai\u0142a grud\u0119, Lecz k\u0142ad\u0142o si\u0119 na rol\u0119 i schyliwszy g\u0142owy, Rycza\u0142o albo \u017Cu\u0142o sw\u00F3j pokarm zimowy. I wie\u015Bniacy ci\u0105gn\u0105cy na jarzyn\u0119 p\u0142ugi Nie ciesz\u0105 si\u0119, jak zwykle, z ko\u0144ca zimy d\u0142ugi\u00E9j, Nie \u015Bpiewaj\u0105 piosenek, pracuj\u0105 leniwo, Jakby nie pami\u0119tali na zasiew i \u017Cniwo. Co krok wstrzymuj\u0105 wo\u0142y i podjezdki w bronie 20 I pogl\u0105daj\u0105 z trwog\u0105 ku zachodniej stronie, Jakby z tej strony mia\u0142 si\u0119 objawi\u0107 cud jaki, I uwa\u017Caj\u0105 z trwog\u0105 wracaj\u0105ce ptaki. Bo ju\u017C bocian przylecia\u0142 do rodzinnej sosny I rozpi\u0105\u0142 skrzyd\u0142a bia\u0142e, wczesny sztandar wiosny; A za nim, krzykliwemi nadci\u0105gn\u0105wszy pu\u0142ki, Gromadzi\u0142y si\u0119 ponad wodami jask\u00F3\u0142ki I z ziemi zmarz\u0142ej bra\u0142y b\u0142oto na swe domki. W wiecz\u00F3r s\u0142ycha\u0107 w zaro\u015Blach szept ci\u0105gn\u0105cej s\u0142omki, I stada dzikich g\u0119si szumi\u0105 ponad lasem, 30 I znu\u017Cone na popas spadaj\u0105 z ha\u0142asem, A w g\u0142\u0119bi ciemnej nieba wci\u0105\u017C j\u0119cz\u0105 \u017Curawie. S\u0142ysz\u0105c to nocni str\u00F3\u017Ce pytaj\u0105 w obawie, Sk\u0105d w kr\u00F3lestwie skrzydlatem tyle zamieszania, Jaka burza te ptaki tak wcze\u015Bnie wygania. A\u017C oto nowe stada, jakby gil\u00F3w, siewek I szpak\u00F3w, stada jasnych kit i chor\u0105giewek Zaja\u015Bnia\u0142y na wzg\u00F3rkach, spadaj\u0105 na b\u0142onie: Konnica! dziwne stroje, niewidziane bronie, P\u00F3\u0142k za p\u00F3\u0142kiem, a \u015Brodkiem, jak stopione \u015Bniegi, 40 P\u0142yn\u0105 drogami kute \u017Celazem szeregi; Z las\u00F3w czerni\u0105 si\u0119 czapki, rz\u0119d bagnet\u00F3w b\u0142yska, Roj\u0105 si\u0119 niezliczone piechoty mrowiska. Wszyscy na p\u00F3\u0142noc! Rzek\u0142by\u015B, \u017Ce wonczas z wyraju 57 Za ptastwem i lud ruszy\u0142 do naszego kraju, P\u0119dzony niepoj\u0119t\u0105, instynktow\u0105 moc\u0105. Konie, ludzie, armaty, or\u0142y dniem i noc\u0105 P\u0142yn\u0105; na niebie g\u00F3r\u0105 tu i \u00F3wdzie \u0142uny, Ziemia dr\u017Cy, s\u0142ycha\u0107, bij\u0105 stronami pioruny. - Wojna! wojna! Nie by\u0142o w Litwie k\u0105ta ziemi, 50 Gdzie by jej huk nie doszed\u0142; pomi\u0119dzy ciemnemi Puszczami ch\u0142op, kt\u00F3rego dziady i rodzice Pomarli nie wyjrzawszy za lasu granice, Kt\u00F3ry innych na niebie nie rozumia\u0142 krzyk\u00F3w Pr\u00F3cz wichr\u00F3w, a na ziemi pr\u00F3cz bestyi ryk\u00F3w, Go\u015Bci innych nie widzia\u0142 opr\u00F3cz sp\u00F3\u0142le\u015Bnik\u00F3w - Teraz widzi: na niebie dziwna \u0142una pa\u0142a, W puszczy \u0142oskot, to kula od jakiego\u015B dzia\u0142a, Zb\u0142\u0105dziwszy z pola bitwy, dr\u00F3g w lesie szuka\u0142a, thumb|300px|right|Rw\u0105c pnie, siek\u0105c ga\u0142\u0119zie. \u017Bubr, brodacz s\u0119dziwy,Zadr\u017Ca\u0142 we mchu, naje\u017Cy\u0142 d\u0142ugie w\u0142osy grzywy Rw\u0105c pnie, siek\u0105c ga\u0142\u0119zie. \u017Bubr, brodacz s\u0119dziwy, 60 Zadr\u017Ca\u0142 we mchu, naje\u017Cy\u0142 d\u0142ugie w\u0142osy grzywy, Wstaje na wp\u00F3\u0142, na przednich nogach si\u0119 opiera I potrz\u0105saj\u0105c brod\u0105, zdziwiony spoziera Na b\u0142yskaj\u0105ce nagle mi\u0119dzy \u0142omem zgliszcze: By\u0142 to zb\u0142\u0105kany granat, kr\u0119ci si\u0119, wre, \u015Bwiszcze, P\u0119k\u0142 z hukiem jakby piorun; \u017Cubr pierwszy raz w \u017Cyciu Zl\u0105k\u0142 si\u0119 i uciek\u0142 w g\u0142\u0119bszem schowa\u0107 si\u0119 ukryciu. Bitwa! gdzie? w kt\u00F3rej stronie? - pytaj\u0105 m\u0142odzie\u0144ce, Chwytaj\u0105 bro\u0144; kobiety wznosz\u0105 w niebo r\u0119ce; Wszyscy, pewni zwyci\u0119stwa, wo\u0142aj\u0105 ze \u0142zami: 70 \"B\u00F3g jest z Napoleonem, Napoleon z nami!\" O wiosno! kto ci\u0119 widzia\u0142 wtenczas w naszym kraju, Pami\u0119tna wiosno wojny, wiosno urodzaju! O wiosno! kto ci\u0119 widzia\u0142, jak by\u0142a\u015B kwitn\u0105ca Zbo\u017Cami i trawami, a lud\u017Ami b\u0142yszcz\u0105ca, Obfita we zdarzenia, nadziej\u0105 brzemienna! Ja ciebie dot\u0105d widz\u0119, pi\u0119kna maro senna! Urodzony w niewoli, okuty w powiciu, Ja tylko jedn\u0105 tak\u0105 wiosn\u0119 mia\u0142em w \u017Cyciu. Soplicowo le\u017Ca\u0142o tu\u017C przy wielkiej drodze, 80 Kt\u00F3r\u0105 od strony Niemna ci\u0105gn\u0119li dwaj wodze: Nasz Ksi\u0105\u017C\u0119 J\u00F3zef i kr\u00F3l westfalski Hieronim. Ju\u017C zaj\u0119li cz\u0119\u015B\u0107 Litwy od Grodna po S\u0142onim, Gdy kr\u00F3l rozkaza\u0142 wojsku da\u0107 trzy dni wytchnienia. Ale polscy \u017Co\u0142nierze mimo utrudzenia Skar\u017Cyli si\u0119, \u017Ce kr\u00F3l im marszu nie dozwala; Tak radzi by co pr\u0119dzej do\u015Bcign\u0105\u0107 Moskala. W mie\u015Bcie pobliskim stan\u0105\u0142 g\u0142\u00F3wny sztab ksi\u0105\u017C\u0119cy, A w Soplicowie oboz czterdziestu tysi\u0119cy I ze sztabami swemi jenera\u0142 D\u0105browski, 90 Kniaziewicz, Ma\u0142achowski, Giedroj\u0107 i Grabowski. P\u00F3\u017Ano by\u0142o, gdy weszli; wi\u0119c ka\u017Cdy, gdzie mo\u017Ce, Zabieraj\u0105 kwatery w zamczysku, we dworze; Skoro dano rozkazy, rozstawiono czaty, Ka\u017Cdy strudzony poszed\u0142 spa\u0107 do swej komnaty. Z noc\u0105 wszystko ucich\u0142o: oboz, dw\u00F3r i pole; Wida\u0107 tylko, jak cienie, b\u0142\u0105dz\u0105ce patrole I gdzieniegdzie b\u0142yskania ognisk obozowych, S\u0142ycha\u0107 kolejne has\u0142a stanowisk wojskowych. Spali: gospodarz domu, wodze i \u017Co\u0142nierze; 100 Oczu tylko Wojskiego sen s\u0142odki nie bierze ; Bo Wojski ma na jutro biesiad\u0119 wyprawi\u0107, Kt\u00F3r\u0105 chce dom Soplic\u00F3w na wiek wiek\u00F3w ws\u0142awi\u0107: Biesiad\u0119 godn\u0105 mi\u0142ych sercom polskim go\u015Bci I odpowiedni\u0105 wielkiej dnia uroczysto\u015Bci, Co jest \u015Bwi\u0119tem ko\u015Bcielnem i \u015Bwi\u0119tem rodziny; Jutro odby\u0107 si\u0119 maj\u0105 trzech par zar\u0119czyny, Za\u015B jenera\u0142 D\u0105browski o\u015Bwiadczy\u0142 z wieczora, \u017Be chce mie\u0107 obiad polski. Cho\u0107 sp\u00F3\u017Aniona pora, 110 Wojski zebra\u0142 co pr\u0119dzej z s\u0105siedztwa kucharzy; Pi\u0119ciu ich by\u0142o; s\u0142u\u017C\u0105, on sam gospodarzy. Jako kuchmistrz bia\u0142ym si\u0119 fartuchem opasa\u0142, Wdzia\u0142 szlafmyc\u0119, a r\u0119ce do \u0142okci\u00F3w zakasa\u0142; W r\u0119ku ma plack\u0119 musz\u0105, owad lada jaki Odp\u0119dza wpadaj\u0105cy chciwie na przysmaki; Drug\u0105 r\u0119k\u0105 przetarte okulary w\u0142o\u017Cy\u0142, Doby\u0142 z zanadrza ksi\u0119g\u0119, odwin\u0105\u0142, otworzy\u0142. Ksi\u0119ga ta mia\u0142a tytu\u0142: Kucharz doskona\u0142y. 58 W niej spisane dok\u0142adnie wszystkie specyja\u0142y 120 Sto\u0142\u00F3w polskich; pod\u0142ug niej Hrabia na T\u0119czynie Dawa\u0142 owe biesiady we w\u0142oskiej krainie, Kt\u00F3rym si\u0119 Ojciec \u015Awi\u0119ty Urban \u00D3smy dziwi\u0142;59 Pod\u0142ug niej p\u00F3\u017Aniej Karol Kochanku-Radziwi\u0142\u0142, Gdy przyjmowa\u0142 w Nie\u015Bwi\u017Cu kr\u00F3la Stanis\u0142awa, Sprawi\u0142 pami\u0119tn\u0105 ow\u0105 uczt\u0119, kt\u00F3rej s\u0142awa Dot\u0105d \u017Cyje na Litwie we gminnej powie\u015Bci. Co Wojski wyczytawszy pojmie i obwie\u015Bci, To natychmiast kucharze robi\u0105 umiej\u0119tni. Wre robota, pi\u0119\u0107dziesi\u0105t no\u017C\u00F3w w sto\u0142y t\u0119tni, 130 Zwijaj\u0105 si\u0119 kuchciki czarne jak szatany: Ci nios\u0105 drwa, ci z mlekiem i z winem sagany, Lej\u0105 w kot\u0142y, skowrody, w r\u0105dle, dym wybucha; Dw\u00F3ch kuchcik\u00F3w przy piecu siedzi, w mieszki dmucha. Wojski, a\u017Ceby ogie\u0144 tem \u0142acniej rozpala\u0107, Rozkaza\u0142 stopionego mas\u0142a na drwa nala\u0107 (Zbytek ten dozwolony jest w dostatnim domu). Kuchciki sypi\u0105 w ogie\u0144 suche p\u0119ki \u0142omu. Inni na ro\u017Cny sadz\u0105 ogromne pieczenie Wo\u0142owe, sarnie, c\u0105bry dzicze i jelenie; 140 Ci skubi\u0105 stosy ptastwa; lec\u0105 puch\u00F3w chmury, Obna\u017Caj\u0105 si\u0119 g\u0142uszce, cietrzewie i kury. Lecz kur niewiele by\u0142o; od owej wyprawy, Kt\u00F3r\u0105 w czasie zajazdu Dobrzy\u0144ski Sak krwawy Zrobi\u0142 na kurnik, k\u0119dy Zosi gospodarstwo Zniszczy\u0142, nie zostawiwszy sztuki na lekarstwo - Jeszcze nie mog\u0142o ptastwem zakwitn\u0105\u0107 na nowo S\u0142awne niegdy\u015B ze drobiu swego Soplicowo. Zreszt\u0105 za\u015B mi\u0119s wszelkich by\u0142 wielki dostatek, Co si\u0119 zgromadzi\u0107 da\u0142o i z domu, i z jatek, 150 I z las\u00F3w, i z s\u0105siedztwa, z bliska i z daleka: Rzek\u0142by\u015B, ptasiego tylko niedostaje mleka. Dwie rzeczy, kt\u00F3rych hojny pan uczty szuka, \u0141\u0105cz\u0105 si\u0119 w Soplicowie: dostatek i sztuka. Ju\u017C wschodzi\u0142 uroczysty dzie\u0144 N a j \u015B w i \u0119 t s z e j P a n n y K w i e t n e j. Pogoda by\u0142a prze\u015Bliczna, czas ranny, Niebo czyste, woko\u0142o ziemi obci\u0105gni\u0119te, Jako morze wisz\u0105ce, ciche, wkl\u0119s\u0142o-wgi\u0119te; Kilka gwiazd \u015Bwieci z g\u0142\u0119bi, jako per\u0142y ze dna 160 Przez fale; z boku chmurka bia\u0142a, sama jedna, Podlatuje i skrzyd\u0142a w b\u0142\u0119kicie zanurza, Podobne do nikn\u0105cych pi\u00F3r Anio\u0142a Str\u00F3\u017Ca, Kt\u00F3ry nocn\u0105 modlitw\u0105 ludzi przytrzymany Sp\u00F3\u017Ani\u0142 si\u0119, \u015Bpieszy wraca\u0107 mi\u0119dzy sp\u00F3\u0142niebiany. Ju\u017C ostatnie per\u0142y gwiazd zamierzch\u0142y i na dnie Niebios zgas\u0142y, i niebo \u015Brodkiem czo\u0142a bladnie, Praw\u0105 skroni\u0105 z\u0142o\u017Cone na wezg\u0142owiu cieni, Jeszcze smag\u0142awe, lew\u0105 coraz si\u0119 rumieni; A dalej okr\u0105g, jakby powieka szeroka, 170 Rozsuwa si\u0119 i w \u015Brodku wida\u0107 bia\u0142ek oka, Wida\u0107 t\u0119cz\u0119, \u017Arenic\u0119 - ju\u017C promie\u0144 wytrysn\u0105\u0142, Po okr\u0105g\u0142ych niebiosach wygi\u0119ty przeb\u0142ysn\u0105\u0142 I w bia\u0142ej chmurce jako z\u0142oty grot zawisn\u0105\u0142. Na ten strza\u0142, na dnia has\u0142o, p\u0119k ogni\u00F3w wylata, Tysi\u0105c rac krzy\u017Cuje si\u0119 po okr\u0119gu \u015Bwiata, A oko s\u0142o\u0144ca wesz\u0142o. Jeszcze nieco senne Przymru\u017Ca si\u0119, dr\u017C\u0105c wstrz\u0105sa swe rz\u0119sy promienne, Siedmi\u0105 barw b\u0142yszczy razem: szafirowe razem, Razem krwawi si\u0119 w rubin i \u017C\u00F3\u0142knie topazem, 180 A\u017C rozl\u015Bni\u0142o si\u0119 jako kryszta\u0142 przezroczyste, Potem jak brylant \u015Bwiat\u0142e, na koniec ogniste, Jak ksi\u0119\u017Cyc wielkie, jako gwiazda migaj\u0105ce: Tak po nie\u017Amiernem niebie sz\u0142o samotne s\u0142o\u0144ce. Dzi\u015B posp\u00F3lstwo litewskie z ca\u0142ej okolicy Zebra\u0142o si\u0119 przed wschodem woko\u0142o kaplicy, Jak gdyby na nowego og\u0142oszenie cudu. Zbi\u00F3r ten pochodzi\u0142 w cz\u0119\u015Bci z pobo\u017Cno\u015Bci ludu, A w cz\u0119\u015Bci z ciekawo\u015Bci: bo dzi\u015B w Soplicowie Na nabo\u017Ce\u0144stwie maj\u0105 by\u0107 jenera\u0142owie, 190 S\u0142awni dow\u00F3dcy owi naszych legijon\u00F3w, Kt\u00F3rych lud zna\u0142 imiona i czci\u0142 jak patron\u00F3w, Kt\u00F3rych wszystkie tu\u0142actwa, wyprawy i bitwy By\u0142y ewangelij\u0105 narodow\u0105 Litwy. Ju\u017C przysz\u0142o oficer\u00F3w kilku, t\u0142um \u017Co\u0142nierzy; Lud ich otacza, patrzy, ledwie oczom wierzy, Ogl\u0105daj\u0105c rodak\u00F3w mundury nosz\u0105cych, Zbrojnych, wolnych i polskim j\u0119zykiem m\u00F3wi\u0105cych. Wysz\u0142a msza. Nie obejmie \u015Bwi\u0105tynia male\u0144ka Ca\u0142ego zgromadzenia; lud na trawie kl\u0119ka, 200 Patrz\u0105c we drzwi kaplicy, odkrywaj\u0105 g\u0142owy: W\u0142os litewskiego ludu, bia\u0142y albo p\u0142owy, Poz\u0142aca\u0142 si\u0119 jako \u0142an dojrza\u0142ego \u017Cyta; Gdzieniegdzie kra\u015Bna g\u0142\u00F3wka dziewicza wykwita, Ubrana w \u015Bwie\u017Ce kwiaty albo w pawie oczy I wst\u0119gi rozplecione, ozdoby warkoczy, \u015Ar\u00F3d g\u0142\u00F3w m\u0119skich, jak w zbo\u017Cu b\u0142awat i k\u0105kole. Kl\u0119cz\u0105cy r\u00F3\u017Cnobarwny t\u0142um okrywa pole, A na g\u0142os dzwonka, niby na wiatru powianie, Chyl\u0105 si\u0119 wszystkie g\u0142owy jak k\u0142osy na \u0142anie. 210 Wie\u015Bniaczki dzi\u015B na o\u0142tarz Matki Zbawiciela Nios\u0105 pierwszy dar wiosny, \u015Bwie\u017Ce snopki ziela; Wszystko wko\u0142o ubrane w bukiety i w wianki: O\u0142tarz, obraz, a nawet dzwonnica i ganki. Czasem poranny wietrzyk, gdy ze wschodu wionie, Zrywa wianki i rzuca na kl\u0119cz\u0105cych skronie, I rozlewa jak z mszalnej kadzielnicy wonie. A gdy w ko\u015Bciele by\u0142o po mszy i kazaniu, Wyszed\u0142 przewodnicz\u0105cy ca\u0142emu zebraniu Podkomorzy, niedawno przez powiatu stany 220 Zgodnie konfederackim marsza\u0142kiem obrany.60 Mia\u0142 mundur wojew\u00F3dztwa: \u017Cupan z\u0142otem szyty, Kontusz gredyturowy z fr\u0119dzl\u0105 i pas lity, Przy kt\u00F3rym karabela z g\u0142owni\u0105 jaszczurow\u0105; Na szyi \u015Bwieci\u0142 wielk\u0105 szpink\u0105 brylantow\u0105; Konfederatka bia\u0142a, a na niej p\u0119k gruby Drogich pi\u00F3rek; by\u0142y to bia\u0142ych czapel czuby (Na fest k\u0142adnie si\u0119 tylko kitka tak bogata, Kt\u00F3rej ka\u017Cde pi\u00F3reczko kosztuje dukata). Tak ubrany, na wzg\u00F3rek wst\u0105pi\u0142 przed ko\u015Bcio\u0142em, 230 Wie\u015Bniacy i \u017Co\u0142nierstwo \u015Bcisn\u0119\u0142o si\u0119 ko\u0142em. On rzek\u0142 : \"Bracia! Og\u0142osi\u0142 wam ksi\u0105dz na ambonie Wolno\u015B\u0107, kt\u00F3r\u0105 Cesarz-Kr\u00F3l przywr\u00F3ci\u0142 Koronie, A teraz Litewskiemu Ksi\u0119stwu, Polszcze ca\u0142\u00E9j Przywraca; s\u0142yszeli\u015Bcie rz\u0105dowe uchwa\u0142y I zwo\u0142uj\u0105ce walny sejm uniwersa\u0142y. Ja tylko mam s\u0142\u00F3w par\u0119 przem\u00F3wi\u0107 do gminy W rzeczy, kt\u00F3ra si\u0119 tycze Soplic\u00F3w rodziny, Tutejszych pan\u00F3w. 240 Ca\u0142a pomni okolica, Co tu zbroi\u0142 nieboszczyk - pan Jacek Soplica; Ale kiedy o grzechach jego wszyscy wiecie, Czas i zas\u0142ugi jego og\u0142osi\u0107 na \u015Bwiecie: Obecni tu s\u0105 naszych wojsk jenera\u0142owie, Od kt\u00F3rych us\u0142ysza\u0142em wszystko, co wam mowi\u0119. Ten Jacek nie by\u0142 umar\u0142 (jak g\u0142oszono) w Rzymie, Tylko odmieni\u0142 \u017Cycie dawne, stan i imi\u0119; A wszystkie przeciw Bogu i Ojczy\u017Anie winy Zg\u0142adzi\u0142 przez \u017Cywot \u015Bwi\u0119ty i przez wielkie czyny. 250 On to pod Hohenlinden 61, gdy Ryszpans jenera\u0142 Na p\u00F3\u0142 pobity ju\u017C si\u0119 do odwrotu zbiera\u0142, Nie wiedz\u0105c, \u017Ce Kniaziewicz ci\u0105gnie ku odsieczy, On to Jacek, zwan Robak, \u015Br\u00F3d grot\u00F3w i mieczy Przenios\u0142 od Kniaziewicza listy Ryszpansowi, Donosz\u0105ce, \u017Ce nasi bior\u0105 ty\u0142 wrogowi. On potem w Hiszpaniji, gdy nasze u\u0142any Zdoby\u0142y Samosiery grzbiet osza\u0144cowany, Obok Kozietulskiego by\u0142 ranny dwa razy! Nast\u0119pnie, jak wys\u0142aniec, z tajnemi rozkazy 260 Biega\u0142 po r\u00F3\u017Cnych stronach ducha ludzi bada\u0107, Towarzystwa tajemne wi\u0105za\u0107 i zak\u0142ada\u0107; Na koniec w Soplicowie, w swem ojczystym gnie\u017Adzie, Gdy gotowa\u0142 powstanie, zgin\u0105\u0142 na zaje\u017Adzie. W\u0142a\u015Bnie o jego \u015Bmierci nadesz\u0142a wiadomo\u015B\u0107 Do Warszawy w t\u0119 chwil\u0119, gdy Cesarz Jegomo\u015B\u0107 Raczy\u0142 mu da\u0107 za dawne czyny bohaterskie Legiji Honorowej znaki kawalerskie. Owo\u017C te wszystkie rzeczy maj\u0105c na uwadze, Ja, reprezentuj\u0105cy wojew\u00F3dztwa w\u0142adz\u0119, 270 Moj\u0105 konfederack\u0105 og\u0142aszam wam lask\u0105: \u017Be Jacek wiern\u0105 s\u0142u\u017Cb\u0105 i cesarsk\u0105 \u0142ask\u0105 Zni\u00F3s\u0142 infamiji plam\u0119, powraca do cze\u015Bci I znowu si\u0119 w rz\u0119d prawych patryjot\u00F3w mie\u015Bci; Wi\u0119c kto b\u0119dzie \u015Bmia\u0142 Jacka zmar\u0142ego rodzinie Wspomnie\u0107 kiedy o dawnej, zag\u0142adzonej winie, Ten podpadnie za kar\u0119 takiego wyrzutu Gravis notae maculae, wedle s\u0142\u00F3w Statutu Karz\u0105cych tak militem, jak i skartabela, Co by sia\u0142 infamij\u0105 na obywatela; 280 A \u017Ce teraz jest r\u00F3wno\u015B\u0107, wi\u0119c artyku\u0142 trzeci Obowi\u0105zuje r\u00F3wnie i mieszczan, i kmieci. Ten wyrok marsza\u0142kowski pan pisarz umie\u015Bci W aktach jeneralno\u015Bci, a wo\u017Any obwie\u015Bci. Co si\u0119 tycze Legiji Honorowej krzy\u017Ca, \u017Be p\u00F3\u017Ano przyszed\u0142, nic to s\u0142awie nie ubli\u017Ca; Je\u015Bli Jackowi nie m\u00F3g\u0142 s\u0142u\u017Cy\u0107 ku ozdobie, Niech s\u0142u\u017Cy ku pami\u0105tce, wieszam go na grobie. Trzy dni tu b\u0119dzie wisia\u0142, potem do kaplicy Z\u0142o\u017Cy si\u0119 jako wotum dla Boga Rodzicy\". 290 To powiedziawszy, order wydoby\u0142 z pokrowca I zawiesi\u0142 na skromnym krzy\u017Cyku grobowca Uwi\u0105zan\u0105 w kokard\u0119 wst\u0105\u017Ceczk\u0119 czerwon\u0105 I krzy\u017C bia\u0142y gwia\u017Adzisty ze z\u0142ot\u0105 koron\u0105; Przeciw s\u0142o\u0144cu promienie gwiazdy zaja\u015Bnia\u0142y Jako ostatni odb\u0142ysk ziemskiej Jacka chwa\u0142y. Tymczasem lud na kl\u0119czkach Anio\u0142 Pa\u0144ski mowi, Upraszaj\u0105c o wieczny pok\u00F3j grzesznikowi; S\u0119dzia obchodzi go\u015Bci i wiejsk\u0105 gromad\u0119, Wszystkich do Soplicowa wzywa na biesiad\u0119. 300 Ale na przy\u017Abie domu usiedli dwaj starce, Maj\u0105c u kolan pe\u0142ne miodu dwa p\u00F3\u0142garce; Patrz\u0105 w sad, gdzie w\u015Br\u00F3d p\u0105czk\u00F3w barwistego maku thumb|300px|right|Sta\u0142 u\u0142an jak s\u0142onecznik w b\u0142yszcz\u0105cym ko\u0142pakuStrojnym blach\u0105 z\u0142ocist\u0105 i pi\u00F3rem koguta;Przy nim dziewcz\u0119, w zielonej sukience jak ruta Sta\u0142 u\u0142an jak s\u0142onecznik w b\u0142yszcz\u0105cym ko\u0142paku Strojnym blach\u0105 z\u0142ocist\u0105 i pi\u00F3rem koguta; Przy nim dziewcz\u0119, w zielonej sukience jak ruta Pozioma, wznosi oczki b\u0142\u0119kitne jak bratki Ku oczom ch\u0142opca; dalej panny rwa\u0142y kwiatki Po ogrodzie, umy\u015Blnie odwracaj\u0105c g\u0142owy Od kochank\u00F3w, \u017Ceby im nie mi\u0119sza\u0107 rozmowy. 310 Ale starce mi\u00F3d pij\u0105, tabakierk\u0105 z kory Cz\u0119stuj\u0105c si\u0119 nawzajem, tocz\u0105 rozhowory. \"Tak, tak, m\u00F3j Protaze\u0144ku\" - rzek\u0142 klucznik Gerwazy. \"Tak, tak, m\u00F3j Gerwaze\u0144ku\" - rzek\u0142 wo\u017Any Protazy. \"Tak to, tak!\" - powt\u00F3rzyli zgodnie kilka razy, Kiwaj\u0105c w takt g\u0142owami; wreszcie Wo\u017Any rzecze: \"I\u017C proces nasz sko\u0144czy si\u0119 dziwnie, ja nie przecz\u0119; Wszak\u017Ce by\u0142y przyk\u0142ady; pami\u0119tam procesy, W kt\u00F3rych si\u0119 dzia\u0142y gorsze ni\u017C u nas ekscesy, A intercyza ca\u0142y zako\u0144czy\u0142a k\u0142opot: 320 Tak z Borzdobohatymi pogodzi\u0142 si\u0119 \u0141opot, Krepsztulowie z Kup\u015Bciami, Putrament z Pikturn\u0105, Z Ody\u0144cami Mackiewicz, z Kwileckimi Turno. Co m\u00F3wi\u0119! wszak Polacy miewali zamieszki Z Litw\u0105 gorsze ni\u017Celi z Soplic\u0105 Horeszki, A gdy na rozum wzi\u0119\u0142a kr\u00F3lowa Jadwiga, To si\u0119 bez s\u0105d\u00F3w owa sko\u0144czy\u0142a intryga. Dobrze, gdy strony maj\u0105 panny albo wdowy Na wydaniu: to zawsze kompromis gotowy. Najd\u0142u\u017Cszy proces zwykle bywa z duchowie\u0144stwem 330 Katolickiem albo te\u017C z bliskiem pokrewie\u0144stwem, Bo wtenczas sprawy sko\u0144czy\u0107 nie mo\u017Cna ma\u0142\u017Ce\u0144stwem. St\u0105d to Lachy z Rusami w sporach niesko\u0144czonych, Id\u0105c z Lecha i Rusa, dwu braci rodzonych; St\u0105d si\u0119 tyle proces\u00F3w litewskich ci\u0105gn\u0119\u0142o D\u0142ugo z ksi\u0119\u017Cmi Krzy\u017Caki, a\u017C wygra\u0142 Jagie\u0142\u0142o. St\u0105d na koniec pendebat d\u0142ugo przed aktami S\u0142awny \u00F3w proces Rymsz\u00F3w z dominikanami, A\u017C wygra\u0142 wreszcie syndyk klasztorny ksi\u0105dz Dymsza, Sk\u0105d jest przys\u0142owie: Wi\u0119kszy Pan B\u00F3g ni\u017C pan Rymsza; 340 Ja za\u015B do\u0142o\u017C\u0119: lepszy mi\u00F3d od Scyzoryka\". To m\u00F3wi\u0105c, p\u00F3\u0142garc\u00F3wk\u0105 przepi\u0142 do Klucznika. \"Prawda! prawda! - rzek\u0142 na to Gerwazy wzruszony. - Dziwne\u0107 to by\u0142y losy tej naszej Korony I naszej Litwy! wszak to jak ma\u0142\u017Conk\u00F3w dwoje! B\u00F3g z\u0142\u0105czy\u0142, a czart dzieli, B\u00F3g swoje, czart swoje! Ach, bracie Protaze\u0144ku! \u017Ce to oczy nasze Widz\u0105! \u017Ce znowu do nas ci Koronijasze Zawitali! S\u0142u\u017Cy\u0142em ja z nimi przed laty, Pami\u0119tam, dzielne by\u0142y z nich konfederaty! 350 Gdyby nieboszczyk pan m\u00F3j Stolnik do\u017Cy\u0142 chwili! O Jacku! Jacku! - lecz c\u00F3\u017C b\u0119dziemy kwilili? Skoro dzi\u015B znowu Litwa \u0142\u0105czy si\u0119 z Koron\u0105, To\u0107 tem samym ju\u017C wszystko zgodzono, zg\u0142adzono\". \"I to dziw - rzek\u0142 Protazy - \u017Ce o tej to Zosi, O kt\u00F3rej r\u0119k\u0119 teraz nasz Tadeusz prosi, By\u0142o przed rokiem omen, jakoby znak z nieba!\" \"Pann\u0105 Zofij\u0105 - przerwa\u0142 Klucznik - zwa\u0107 j\u0105 trzeba, Bo ju\u017C doros\u0142a, nie jest dziewczyn\u0105 maluczk\u0105, Przy tym z krwi dygnitarskiej, jest Stolnika wnuczk\u0105\". 360 \"Owo\u017C - ko\u0144czy\u0142 Protazy - by\u0142 to znak proroczy O jej losie, widzia\u0142em znak na w\u0142asne oczy. Przed rokiem tu siedzia\u0142a w \u015Bwi\u0119to czelad\u017A nasza Pij\u0105c mi\u00F3d, ali\u0107 patrzym: p\u0119c, pada z poddasza Dw\u00F3ch wrobl\u00F3w bij\u0105cych si\u0119, oba samcy stare, Jeden, m\u0142odszy cokolwiek, mia\u0142 podgarle szare, Drugi czarne; dalej\u017Ce t\u0142uc si\u0119 po podw\u00F3rzu, Przewraca\u0107 kulki, \u017Ce a\u017C zaryli si\u0119 w kurzu; My patrzym, a tymczasem szepc\u0105 sobie s\u0142ugi, \u017Be ten czarny niech b\u0119dzie Horeszko, a drugi 370 Soplica; wi\u0119c ilekro\u0107 szary by\u0142 na g\u00F3rze, Krzycz\u0105: <> A gdy spada\u0142, wo\u0142ali: <> Tak \u015Bmiej\u0105c si\u0119 czekamy, kto kogo pokona; Wtem Zosie\u0144ka, nad ptastwem lito\u015Bci\u0105 wzruszona, Podbieg\u0142a i nakry\u0142a r\u0105czk\u0105 te rycerze; Jeszcze si\u0119 w r\u0119ku bili, a\u017C lecia\u0142o pierze, Taka by\u0142a zawzi\u0119to\u015B\u0107 w tem male\u0144kiem lichu. Baby, patrz\u0105c na Zosi\u0119, gada\u0142y po cichu, 380 \u017Be pewnie przeznaczeniem b\u0119dzie tej dziewczyny Pogodzi\u0107 dwie od dawna zwa\u015Bnione rodziny. A widz\u0119, \u017Ce si\u0119 dzisiaj zi\u015Bci\u0142 omen babi. Prawda\u0107 to, \u017Ce naonczas my\u015Blano o Hrabi, Nie za\u015B o Tadeuszu\". Na to Klucznik rzecze: \"Dziwne s\u0105 sprawy w \u015Bwiecie; kto wszystko dociecze! Ja te\u017C powiem Waszeci rzecz, cho\u0107 nie tak cudn\u0105 Jak \u00F3w omen, a przecie\u017C do poj\u0119cia trudn\u0105. Wiesz, i\u017C dawniej rad bym by\u0142 Soplic\u00F3w rodzin\u0119 390 W \u0142y\u017Cce wody utopi\u0107; a tego ch\u0142opczyn\u0119, Tadeusza, od dziecka nie\u017Amierniem polubi\u0142. Uwa\u017Ca\u0142em, \u017Ce gdy si\u0119 z ch\u0142opi\u0119tami czubi\u0142, Zawsze ich zbi\u0142; wi\u0119c ilekro\u0107 do zamku biega\u0142, Jam go zawsze do trudnych imprez\u00F3w pod\u017Cega\u0142. Wszystko mu si\u0119 uda\u0142o; czy wydrze\u0107 go\u0142\u0119bie Na wie\u017Cy, czy jemio\u0142\u0119 oberwa\u0107 na d\u0119bie, Czyli z najwy\u017Cszej sosny z\u0142upi\u0107 wronie gniazdo, Wszystko umia\u0142; my\u015Bli\u0142em: pod szcz\u0119\u015Bliw\u0105 gwiazd\u0105 Urodzi\u0142 si\u0119 ten ch\u0142opiec; szkoda, \u017Ce Soplica! 400 Kt\u00F3\u017C by zgad\u0142, \u017Ce w nim zamku powitam dziedzica, M\u0119\u017Ca panny Zofiji, mej Wielmo\u017Cnej Pani!\" Tu sko\u0144czyli rozmow\u0119, pij\u0105 zadumani, S\u0142ycha\u0107 tylko niekiedy te kr\u00F3tkie wyrazy: \"Tak, tak, Panie Gerwazy\". - \"Tak, Panie Protazy\". Przyzba tyka\u0142a kuchni, kt\u00F3rej okna sta\u0142y Otworem i dym jako z po\u017Caru bucha\u0142y, A\u017C z k\u0142\u0119b\u00F3w dymu, niby bia\u0142a go\u0142\u0119bica, Mign\u0119\u0142a \u015Bwiec\u0105ca si\u0119 kuchmistrza szlafmyca. thumb|300px|right|Wojski przez okno kuchni, ponad starc\u00F3w g\u0142owyWytkn\u0105wszy g\u0142ow\u0119, milczkiem s\u0142ucha\u0142 ich rozmowy Wojski przez okno kuchni, ponad starc\u00F3w g\u0142owy 410 Wytkn\u0105wszy g\u0142ow\u0119, milczkiem s\u0142ucha\u0142 ich rozmowy I poda\u0142 im nareszcie fili\u017Canki spodek Pe\u0142en biszkokt\u00F3w, m\u00F3wi\u0105c: \"Zak\u0105\u015Bcie wasz miodek. A ja wam te\u017C opowiem histori\u0105 ciekaw\u0105 Sporu, kt\u00F3ry mia\u0142 bitw\u0105 zako\u0144czy\u0107 si\u0119 krwaw\u0105, Gdy poluj\u0105cy w g\u0142\u0119bi nalibockich las\u00F3w Rejtan wyp\u0142ata\u0142 sztuk\u0119 ksi\u0105\u017C\u0119ciu Denass\u00F3w. Tej sztuki omal w\u0142asnem nie przyp\u0142aci\u0142 zdrowiem; Jam k\u0142\u00F3tni\u0119 pan\u00F3w zgodzi\u0142, jak to wam opowiem\". Ale Wojskiego powie\u015B\u0107 przerwali kucharze 420 Pytaj\u0105c, komu serwis ustawia\u0107 rozka\u017Ce. Wojski odszed\u0142, a starcy, zaczerpn\u0105wszy miodu, Zadumani zwr\u00F3cili oczy w g\u0142\u0105b ogrodu, Gdzie \u00F3w dorodny u\u0142an rozmawia\u0142 z panienk\u0105. W\u0142a\u015Bnie u\u0142an uj\u0105wszy jej d\u0142o\u0144 lew\u0105 r\u0119k\u0105 (Praw\u0105 mia\u0142 na temlaku, wida\u0107, \u017Ce by\u0142 ranny), Z takiemi odezwa\u0142 si\u0119 s\u0142owami do panny: \"Zofijo, musisz to mnie koniecznie powiedzie\u0107, Nim zamienim pier\u015Bcionki, musz\u0119 o tem wiedzie\u0107. I c\u00F3\u017C, \u017Ce przesz\u0142ej zimy by\u0142a\u015B ju\u017C gotowa 430 Da\u0107 s\u0142owo mnie? Ja wtenczas nie przyj\u0105\u0142em s\u0142owa: Bo i c\u00F3\u017C mi po takiem wymuszonem s\u0142owie? Wtenczas bawi\u0142em bardzo kr\u00F3tko w Soplicowie; Nie by\u0142em taki pr\u00F3\u017Cny, a\u017Cebym si\u0119 \u0142udzi\u0142, \u017Bem jednem mem sp\u00F3jrzeniem mi\u0142o\u015B\u0107 w tobie wzbudzi\u0142. Ja nie fanfaron; chcia\u0142em m\u0105 w\u0142asn\u0105 zas\u0142ug\u0105 Zyska\u0107 twe wzgl\u0119dy, cho\u0107by przysz\u0142o czeka\u0107 d\u0142ugo. Teraz jeste\u015B \u0142askawa twe s\u0142owo powt\u00F3rzy\u0107; Czym\u017Ce na tyle \u0142aski umia\u0142em zas\u0142u\u017Cy\u0107? Mo\u017Ce mnie bierzesz, Zosiu, nie tak z przywi\u0105zania, 440 Tylko \u017Ce stryj i ciotka do tego ci\u0119 sk\u0142ania; Ale ma\u0142\u017Ce\u0144stwo, Zosiu, jest rzecz wielkiej wagi; Rad\u017A si\u0119 serca w\u0142asnego, niczyjej powagi Tu nie s\u0142uchaj, ni stryja gro\u017Ab, ni nam\u00F3w cioci; Je\u015Bli nie czujesz dla mnie nic opr\u00F3cz dobroci, Mo\u017Cem te zar\u0119czyny czas jaki\u015B odwleka\u0107; Wi\u0119zi\u0107 twej woli nie chc\u0119, b\u0119dziem, Zosiu, czeka\u0107. Nic nas nie nagli, zw\u0142aszcza \u017Ce wczora wieczorem Dano mi rozkaz zosta\u0107 w Litwie instruktorem W pu\u0142ku tutejszym, nim si\u0119 z mych ran nie wylecz\u0119. 450 I c\u00F3\u017C, kochana Zosiu?\" Na to Zosia rzecze, Wznosz\u0105c g\u0142ow\u0119 i patrz\u0105c w oczy mu nie\u015Bmia\u0142o: \"Nie pami\u0119tam ju\u017C dobrze, co si\u0119 dawniej dzia\u0142o; Wiem, \u017Ce wszyscy m\u00F3wili, i\u017C za m\u0105\u017C i\u015B\u0107 trzeba Za Pana; ja si\u0119 zawsze zgadzam z wol\u0105 Nieba I z wol\u0105 starszych\". Potem, spu\u015Bciwszy ocz\u0119ta, Doda\u0142a: \"Przed odjazdem, je\u015Bli Pan pami\u0119ta, Kiedy umar\u0142 ksi\u0105dz Robak, w ow\u0105 burz\u0119 nocn\u0105, Widzia\u0142am, \u017Ce Pan jad\u0105c \u017Ca\u0142owa\u0142 nas mocno: 460 Pan \u0142zy mia\u0142 w oczach; te \u0142zy, powiem Panu szczerze, Wpad\u0142y mnie a\u017C do serca; odt\u0105d Panu wierz\u0119, \u017Be mnie lubisz; ilekro\u0107 m\u00F3wi\u0142am pacierze Za Pana powodzenie, zawsze przed oczami Sta\u0142 Pan z temi du\u017Cemi, b\u0142yszcz\u0105cemi \u0142zami. Potem Podkomorzyna do Wilna je\u017Adzi\u0142a, Wzi\u0119\u0142a mi\u0119 tam na zim\u0119, alem ja t\u0119skni\u0142a Do Soplicowa i do tego pokoiku, Gdzie mnie Pan naprz\u00F3d w wiecz\u00F3r spotka\u0142 przy stoliku, Potem po\u017Cegna\u0142; nie wiem, sk\u0105d pami\u0105tka Pana, 470 Co\u015B niby jak rozsada w jesieni zasiana, Przez ca\u0142\u0105 zim\u0119 w mojem sercu si\u0119 krzewi\u0142a, \u017Be jako m\u00F3wi\u0119 Panu - ustawniem t\u0119skni\u0142a Do tego pokoiku i c\u00F3\u015B mi szepta\u0142o, \u017Be tam zn\u00F3w Pana znajd\u0119, i tak si\u0119 te\u017C sta\u0142o. Maj\u0105c to w g\u0142owie, cz\u0119sto te\u017C mia\u0142am na ustach Imi\u0119 Pana - by\u0142o to w Wilnie za zapustach; Panny m\u00F3wi\u0142y, \u017Ce ja jestem zakochana: Ju\u017Cci, je\u017Celi kocham, to ju\u017C chyba Pana\". Tadeusz, rad z takiego mi\u0142o\u015Bci dowodu, 480 Wzi\u0105\u0142 j\u0105 pod r\u0119k\u0119, \u015Bcisn\u0105\u0142 i wyszli z ogrodu Do pokoju damskiego, do owej komnaty, K\u0119dy Tadeusz mieszka\u0142 przed dziesi\u0119ci\u0105 laty. Teraz bawi\u0142 tam Rejent, cudnie wystrojony I us\u0142ugiwa\u0142 damie, swojej narzeczon\u00E9j, Biegaj\u0105c i podaj\u0105c sygnety, \u0142a\u0144cuszki, S\u0142oiki i flaszeczki, i proszki, i muszki; Weso\u0142, na pann\u0119 m\u0142od\u0105 patrzy\u0142 tryumfalnie. Panna m\u0142oda ko\u0144czy\u0142a robi\u0107 gotowalni\u0119; Siedzia\u0142a przed \u017Awierciad\u0142em, radz\u0105c si\u0119 b\u00F3stw wdzi\u0119ku; 490 Pokojowe za\u015B - jedne z \u017Celazkami w r\u0119ku Od\u015Bwie\u017Caj\u0105 nadstyg\u0142e warkocz\u00F3w pier\u015Bcionki, Drugie kl\u0119cz\u0105c pracuj\u0105 oko\u0142o falbonki. Gdy si\u0119 tak Rejent bawi ze sw\u0105 narzeczon\u0105, Kuchcik stukn\u0105\u0142 do\u0144 w okno: kota postrze\u017Cono! Kot, wykrad\u0142szy si\u0119 z \u0142ozy, prze\u015Bmign\u0105\u0142 po \u0142\u0105ce I wskoczy\u0142 w sad pomi\u0119dzy jarzyny wschodz\u0105ce; Tam siedzi, wystraszy\u0107 go \u0142acno z rozsadniku I uszczu\u0107, postawiwszy charty na przesmyku. Bie\u017Cy Asesor, ci\u0105gn\u0105c za obr\u00F3\u017C Soko\u0142a, 500 Po\u015Bpiesza za nim Rejent i Kusego wo\u0142a. Wojski obu z chartami przy p\u0142ocie ustawi\u0142, A sam si\u0119 z plack\u0105 musz\u0105 do sadu wyprawi\u0142. Depc\u0105c, \u015Bwiszcz\u0105c i klaszcz\u0105c, bardzo \u017Awierza trwo\u017Cy: Szczwacze, trzymaj\u0105c ka\u017Cdy charta na obro\u017Cy, Ukazuj\u0105 palcami, sk\u0105d zaj\u0105c wyruszy, Cmokaj\u0105 z cicha; charty nadstawi\u0142y uszy, Wytkn\u0119\u0142y pyski na wiatr i dr\u017C\u0105 niecierpliwie, Jak dwie strza\u0142y z\u0142o\u017Cone na jednej ci\u0119ciwie. Wtem Wojski krzykn\u0105\u0142: \"Wycz-ha!\" 510 Zaj\u0105c smyk zza p\u0142otu Na \u0142\u0105k\u0119, charty za nim, i wnet bez obrotu Sok\u00F3\u0142 i Kusy razem spadli na szaraka Ze dw\u00F3ch stron w jednej chwili, jak dwa skrzyd\u0142a ptaka. I z\u0119by mu jak szpony zatopili w grzbiecie. Kot j\u0119kn\u0105\u0142 raz, jak nowo narodzone dzieci\u0119. \u017Ba\u0142o\u015Bnie! Bieg\u0105 szczwacze: ju\u017C le\u017Cy bez ducha, A charty mu sier\u0107 bia\u0142\u0105 targaj\u0105 spod brzucha. Szczwacze pog\u0142askali psy, a Wojski tymczasem Doby\u0142 no\u017Cyk strzelecki wisz\u0105cy za pasem, 520 Oderzn\u0105\u0142 skoki i rzek\u0142: \"Dzi\u015B r\u00F3wn\u0105 odpraw\u0119 Wezm\u0105 pieski, bo r\u00F3wn\u0105 pozyskali s\u0142aw\u0119; R\u00F3wna ich by\u0142a r\u0105czo\u015B\u0107, r\u00F3wna by\u0142a praca; Godzien jest pa\u0142ac Paca, godzien Pac pa\u0142aca, Godni s\u0105 szczwacze chart\u00F3w, godne szczwacz\u00F3w charty; Oto\u017C sko\u0144czony sp\u00F3r wasz d\u0142ugi i za\u017Carty; Ja, kt\u00F3rego\u015Bcie s\u0119dzi\u0105 zak\u0142adu obrali, Wydaj\u0119 wreszcie wyrok: oba\u015Bcie wygrali. Wracam fanty, niech ka\u017Cdy przy swoim zostanie, A wy podpiszcie zgod\u0119\". 530 Na starca wezwanie Szczwacze zwr\u00F3cili na si\u0119 rozja\u015Bnione lice I d\u0142ugo rozdzielone z\u0142\u0105czyli prawice. Wtem rzek\u0142 Rejent: \"Stawi\u0142em niegdy\u015B konia z rz\u0119dem, Opisa\u0142em si\u0119 tak\u017Ce przed ziemskim urz\u0119dem, I\u017C pier\u015Bcie\u0144 m\u00F3j s\u0119dziemu w salaryjum z\u0142o\u017C\u0119; Fant postawiony w zak\u0142ad wraca\u0107 si\u0119 nie mo\u017Ce. Pier\u015Bcie\u0144 niechaj Pan Wojski na pami\u0105tk\u0119 przymie I ka\u017Ce na nim wyry\u0107 albo swoje imi\u0119, 540 Lub, gdy zechce, herbowne Hreczech\u00F3w ozdoby; Krwawnik jest g\u0142adki, z\u0142oto jedenastej proby. Konia teraz u\u0142ani pod jazd\u0119 zabrali, Rz\u0119d zosta\u0142 przy mnie; ka\u017Cdy znawca ten rz\u0119d chwali, I\u017C jest wygodny, trwa\u0142y, a pi\u0119kny jak cacko: Kulbaczka w\u0105ska, mod\u0105 z turecka kozack\u0105, Kula na przodzie, w kuli s\u0105 drogie kamienie, Poduszeczka z rubrontu wy\u015Bcie\u0142a siedzenie, A kiedy na \u0142\u0119k wskoczysz, na tym mi\u0119kkim puszku Mi\u0119dzy kulami siedzisz wygodnie jak w \u0142\u00F3\u017Cku; 550 A gdy w galop pu\u015Bcisz si\u0119 (tu rejent Bolesta, Kt\u00F3ry, jako wiadomo, bardzo lubi\u0142 gesta, Rozstawi\u0142 nogi, jakby na konia wskakiwa\u0142, Potem galop udaj\u0105c powoli si\u0119 kiwa\u0142), A gdy w galop pu\u015Bcisz si\u0119, natenczas z czapraka Blask bije, jakby z\u0142oto kapa\u0142o z rumaka, Bo tabenki s\u0105 g\u0119sto z\u0142otem nakrapiane I szerokie strzemiona srebrne poz\u0142acane; Na rzemieniach munsztuka i na u\u017Adzienicy Po\u0142yskaj\u0105 guziki per\u0142owej macicy, 560 U napier\u015Bnika wisi ksi\u0119\u017Cyc w kszta\u0142t Leliwy, To jest w kszta\u0142t nowiu. Ca\u0142y ten sprz\u0119t osobliwy, Zdobyty (jak wie\u015B\u0107 niesie) w boju podhajeckim Na jakim\u015B bardzo znacznym szlachcicu tureckim, Przyjm, Asesorze, w dow\u00F3d mojego szacunku\". A na to rzek\u0142 Asesor, weso\u0142 z podarunku: \"Ja niegdy\u015B darowane od ksi\u0119cia Sanguszki Stawi\u0142em w zak\u0142ad moje prze\u015Bliczne obr\u00F3\u017Cki, Jaszczurem wyk\u0142adane, z kolcami ze z\u0142ota, I utkan\u0105 z jedwabiu smycz, kt\u00F3rej robota 570 R\u00F3wnie droga jak kamie\u0144, co si\u0119 na niej \u015Bwieci. Chcia\u0142em sprz\u0119t ten zostawi\u0107 w dziedzictwie dla dzieci; Dzieci pewnie mie\u0107 b\u0119d\u0119, wiesz, \u017Ce si\u0119 dzi\u015B \u017Ceni\u0119; Ale ten sprz\u0119t, Rejencie, prosz\u0119 uni\u017Cenie, B\u0105d\u017A \u0142askaw przyj\u0105\u0107 w zamian za tw\u00F3j rz\u0119d bogaty I na pami\u0105tk\u0119 sporu, co d\u0142ugiemi laty Toczy\u0142 si\u0119 i nareszcie zako\u0144czy\u0142 zaszczytnie Dla nas obu. - Niech zgoda mi\u0119dzy nami kwitnie!\" Wi\u0119c wracali do domu oznajmi\u0107 za sto\u0142em, \u017Be si\u0119 sko\u0144czy\u0142 sp\u00F3r mi\u0119dzy Kusym i Soko\u0142em. 580 By\u0142a wie\u015B\u0107, \u017Ce zaj\u0105ca tego Wojski w domu Wyhodowa\u0142 i w ogr\u00F3d pu\u015Bci\u0142 po kryjomu, A\u017Ceby szczwacz\u00F3w zgodzi\u0107 zbyt \u0142atw\u0105 zdobycz\u0105. Staruszek tak sw\u0105 sztuk\u0119 zrobi\u0142 tajemniczo, \u017Be oszuka\u0142 zupe\u0142nie ca\u0142e Soplicowo. Kuchcik w lat kilka p\u00F3\u017Aniej szepn\u0105\u0142 o tem s\u0142owo, Chc\u0105c Asesora sk\u0142\u00F3ci\u0107 z Rejentem na nowo; Ale pr\u00F3\u017Cno krzywdz\u0105ce chart\u00F3w wie\u015Bci szerzy\u0142: Wojski zaprzeczy\u0142 i nikt kuchcie nie uwierzy\u0142. Ju\u017C go\u015Bcie, zgromadzeni w wielkiej zamku sali, 590 Czekaj\u0105c uczty, wko\u0142o sto\u0142u rozmawiali, Gdy pan S\u0119dzia w mundurze wojew\u00F3dzkim wchodzi I pana Tadeusza z Zofij\u0105 przywodzi. Tadeusz, lew\u0105 d\u0142oni\u0105 dotykaj\u0105c g\u0142owy, Pozdrowi\u0142 swych dow\u00F3dc\u00F3w przez uk\u0142on wojskowy. Zofija z opuszczonem ku ziemi wejrzeniem, Zap\u0142oniwszy si\u0119, go\u015Bci wita\u0142a dygnieniem (Od Telimeny pi\u0119knie dyga\u0107 wyuczona). Mia\u0142a wianek na g\u0142owie jako narzeczona, Zreszt\u0105 ubior ten samy, w jakim dzi\u015B w kaplicy 600 Sk\u0142ada\u0142a snop wiosenny dla Boga Rodzicy. U\u017C\u0119\u0142a zn\u00F3w dla go\u015Bci nowy snopek ziela; Jedn\u0105 r\u0119k\u0105 ze\u0144 kwiaty i trawy rozdziela, Drug\u0105 sw\u00F3j sierp b\u0142yszcz\u0105cy poprawia na g\u0142owie. Brali zi\u00F3\u0142ka, ca\u0142uj\u0105c jej r\u0119ce, wodzowie. Zosia znowu dyga\u0142a w kolej, zap\u0142oniona. Wtem jenera\u0142 Kniaziewicz wzi\u0105\u0142 j\u0105 za ramiona I z\u0142o\u017Cywszy ojcowski ca\u0142us na jej czole, Podnios\u0142 w g\u00F3r\u0119 dziewczyn\u0119, postawi\u0142 na stole, A wszyscy, klaszcz\u0105c w d\u0142onie zawo\u0142ali: \"Brawo!\" - 610 Zachwyceni dziewczyny urod\u0105, postaw\u0105, A szczeg\u00F3lniej jej strojem litewskim prostaczym; Bo dla tych wodz\u00F3w, kt\u00F3rzy w swem \u017Cyciu tu\u0142acz\u00E9m Tak d\u0142ugo b\u0142\u0105kali si\u0119 w obcych stronach \u015Bwiata, Dziwne mia\u0142a powaby narodowa szata, Kt\u00F3ra im wspomina\u0142a i m\u0142ode ich lata, I dawne ich mi\u0142ostki; wi\u0119c ze \u0142zami prawie Skupili si\u0119 do sto\u0142u, patrzyli ciekawie. Ci prosz\u0105, aby Zosia wznios\u0142a nieco czo\u0142o I oczy pokaza\u0142a; ci, a\u017Ceby wko\u0142o 620 Raczy\u0142a si\u0119 obr\u00F3ci\u0107; dziewczyna wstydliwa Obraca si\u0119, lecz oczy r\u0119kami zakrywa. Tadeusz patrzy\u0142 weso\u0142 i zaciera\u0142 r\u0119ce. Czy kto\u015B Zosi poradzi\u0142 wyj\u015B\u0107 w takiej sukience, Czy instynktem wiedzia\u0142a (bo dziewczyna zgadnie Zawsze instynktem, co jej do twarzy przypadnie), Dosy\u0107, \u017Ce Zosia pierwszy raz w \u017Cyciu dzi\u015B z rana By\u0142a od Telimeny za upor \u0142ajana, Nie chc\u0105c modnego stroju, a\u017C wymog\u0142a p\u0142aczem, \u017Be j\u0105 tak zostawiono, w ubraniu prostaczem. 630 Spodniczk\u0119 mia\u0142a d\u0142ug\u0105, bia\u0142\u0105; sukni\u0119 kr\u00F3tk\u0105 Z zielonego kamlotu, z r\u00F3\u017Cow\u0105 obw\u00F3dk\u0105; Gorset tak\u017Ce zielony, r\u00F3\u017Cowemi wst\u0119gi Od \u0142ona a\u017C do szyi sznurowany w pr\u0119gi; Pod nim pier\u015B jako p\u0105czek pod listkiem si\u0119 tuli. Od ramion \u015Bwiec\u0105 bia\u0142e r\u0119kawy koszuli, Jako skrzyd\u0142a motyle do lotu wyd\u0119te, U d\u0142oni skarbowane i wst\u0105\u017Ck\u0105 opi\u0119te; Szyja tak\u017Ce koszulk\u0105 obci\u015Bniona w\u0105sk\u0105, Ko\u0142nierzyk zadzierzgniony r\u00F3\u017Cow\u0105 zawi\u0105zk\u0105; 640 Zauszniczki wyrzni\u0119te sztucznie z pestek wiszni, Kt\u00F3rych si\u0119 wyrobieniem Sak Dobrzy\u0144ski pyszni (By\u0142y tam dwa serduszka z grotem i p\u0142omykiem, Dane dla Zosi, gdy Sak by\u0142 jej zalotnikiem); Na ko\u0142nierzyku wisz\u0105 dwa sznurki bursztynu, Na skroniach zielonego wianek rozmarynu. Wst\u0105\u017Cki warkocz\u00F3w Zosia rzuci\u0142a na barki, A na czo\u0142o w\u0142o\u017Cy\u0142a zwyczajem \u017Cniwiarki Sierp krzywy, \u015Bwie\u017Cem \u017C\u0119ciem traw oszlifowany, Jasny jak n\u00F3w miesi\u0119czny nad czo\u0142em Dyjany. 650 Wszyscy chwal\u0105, klaskaj\u0105. Jeden z oficer\u00F3w Doby\u0142 z kieszeni portefeuille z plikami papier\u00F3w, Roz\u0142o\u017Cy\u0142 je, o\u0142\u00F3wek przyci\u0105\u0142, w ustach zmoczy\u0142, Patrzy w Zosi\u0119, rysuje. Ledwie S\u0119dzia zoczy\u0142 Papiery i o\u0142\u00F3wki, pozna\u0142 rysownika, Cho\u0107 go bardzo odmieni\u0142 mundur pu\u0142kownika, Bogate szlify, mina prawdziwie u\u0142a\u0144ska I w\u0105sik poczerniony, i br\u00F3dka hiszpa\u0144ska. S\u0119dzia pozna\u0142: \"Jak si\u0119 masz, m\u00F3j Ja\u015Bnie Wielmo\u017Cny Hrabio? I w \u0142adownicy masz tw\u00F3j sprz\u0119t podr\u00F3\u017Cny 660 Do malarstwa!\" - W istocie by\u0142 to Hrabia m\u0142ody, Niedawny \u017Co\u0142nierz, lecz \u017Ce wielkie mia\u0142 dochody I swoim kosztem ca\u0142y pu\u0142k jazdy wystawi\u0142, I w pierwszej zaraz bitwie wybornie si\u0119 sprawi\u0142, Cesarz go p\u00F3\u0142kownikiem dzi\u015B w\u0142a\u015Bnie mianowa\u0142: Wi\u0119c S\u0119dzia wita\u0142 Hrabi\u0119 i rangi winszowa\u0142, Ale Hrabia nie s\u0142ucha\u0142, a pilnie rysowa\u0142. Tymczasem wesz\u0142a druga para narzeczona: Asesor, niegdy\u015B cara, dzi\u015B Napoleona Wierny s\u0142uga; \u017Candarm\u00F3w oddzia\u0142 mia\u0142 w komendzie, 670 A cho\u0107 ledwie dwadzie\u015Bcia godzin by\u0142 w urz\u0119dzie, Ju\u017C w\u0142o\u017Cy\u0142 mundur siny z polskiemi wy\u0142ogi I ci\u0105gn\u0105\u0142 krzyw\u0105 szabl\u0119, i dzwoni\u0142 w ostrogi. Obok powa\u017Cnym krokiem sz\u0142a jego kochanka, Ubrana bardzo strojnie, Tekla Hreczeszanka; Bo Asesor ju\u017C dawno Telimen\u0119 rzuci\u0142 I aby t\u0119 kokietk\u0119 tym mocniej zasmuci\u0142, Ku Wojszczance afekty serdeczne obr\u00F3ci\u0142. Panna nie nadto m\u0142oda, ju\u017C pono p\u00F3\u0142wieczna, Lecz gospodyni dobra, osoba stateczna 680 I posa\u017Cna, bo opr\u00F3cz swej dziedzicznej wioski Sumk\u0105 z daru S\u0119dziego powi\u0119ksza\u0142a wnioski. Trzeciej pary daremnie czekaj\u0105 czas d\u0142ugi. S\u0119dzia niecierpliwi si\u0119 i wysy\u0142a s\u0142ugi; Wracaj\u0105: powiadaj\u0105, \u017Ce trzeci ma\u0142\u017Conek, Pan Rejent, szczuj\u0105c kota, zgubi\u0142 sw\u00F3j pier\u015Bcionek \u015Alubny, szuka na \u0142\u0105ce; a Rejenta dama Jeszcze u gotowalni, cho\u0107 \u015Bpieszy si\u0119 sama I cho\u0107 jej pomagaj\u0105 s\u0142u\u017Cebne kobiety, Nie mog\u0142a w \u017Caden spos\u00F3b sko\u0144czy\u0107 toalety; 690 Ledwie b\u0119dzie gotowa na godzin\u0119 czwart\u0105."@pl . . "Adam Mickiewicz"@pl .